kinowo i książkowo

Ładna pogoda sprawiła, że otoczenie odkurzyło grille. Zapach przypiekanych kiełbasek atakuje z każdej strony. Sama nie wiem co gorsze: komary które usiłują pożreć mnie na żywca, czy grillowe aromaty.
Sama robiąc sobie jakiś piknik na trawie wolałabym zjeść coś innego niż przysmażone mięso. Kiełbasa najlepsza jest z ogniska:-)))
W ubiegłym roku otwarcie sezonu grillowego wieścił smród podpałki, to sąsiad z parteru odpalał swój sprzęt..


W ubiegłym tygodniu byłam w kinie, film sensacyjny(?)"Illuminati - Anioły i Demony". W kinie z oryginalnymi wersjami, czyli film nie miał niemieckiego dubbingu.
Akurat wszelkie filmy akcji są dla mnie zrozumiałe i słaba znajomość angielskiego wystarczy do ich obejrzenia. Tu dodatkowo było łatwo, bo czytałam kiedyś książkę na podstawie której film powstał.
Oczywiście pamiętam też te wielkie dyskusje o tym, jaki ten Dan Brown to marny pisarz itd., mało mnie to obchodzi. Przeczytałem chyba 3 jego książki i wszystkie w szybkim tempie, nawet przyznam, że były bardzo wciągające. Tak to już jest, że niekoniecznie czyta się tylko dzieła wybitne.
Film chciałam obejrzeć głownie z powodu Ewan'a McGregor'a i Rzymu.
W Rzymie nigdy nie byłam, choć bardzo bym chciała. W książce miasto odgrywa dużą role i ciekawiło mnie jak to wypadnie w filmie. A Ewan? Trochę taki za bardzo ulizany jako karmeling, podejrzewam, że wziął rolę ze względów finansowych.
Ponieważ wizyta w kinie miała miejsce w środku tygodnia, to ludzi za wielu nie było, spokojnie mogłam jeść popcorn. Taa, paskudny nawyk. Ale jem tylko gdy jest mało ludzi na sali i można usiąść w bezpiecznej odległości od innych. Wprawdzie popcorn da się jeść cicho, ale nie każdy lubi jego zapach.
Parę rzędów przede mną siedział chłopak, który ciągle skubał swoje włosy, co tam skubał - pojedynczo je sobie wyrywał. Ja oczywiście muszę mieć taki sokoli wzrok i potrzebowałam chwilę, by zmusić się do tego, by wzrok mój nie obejmował sylwetki tego chłopaka. W końcu przestawiłam całą swoją uwagę na film.
A film? Wiadomo, że to takie streszczenie książki, wszystko dzieje się jakoś szybciej. Tom Hanks nie bardzo pasuje bohatera opisywanego przez Browna, no ale wiadomo, w Hollywood nastolatkę może zagrać i 30-latka, byle miała odpowiednie nazwisko.
Toma Hanksa to lubię w komedii "Skarbonka", w innych filmach ujdzie, ale ulubiony mój aktor to nie jest.

Przeczytałam ostatnio dwie książki Simona Beckett'a. Mają swój klimat, w jednej akcja dzieje się w małym miasteczku, w drugiej na małej szkockiej wyspie (nawet ją odnalazłam na mapie:-))
Intryga jest wciągająca, główny bohater to nie detektyw czy też policjant, to lekarz o specyficznej specjalizacji. Jedynie wątek "miłosny" jest słaby, taki .. naiwny?
Kobieta typu "biedny kurczaczek" - krucha, rozczulająca powłoka, po przejściach, o mocnym charakterze;-)
W drugiej książce(kontynuacji pierwszej) też się pojawia, na szczęście tylko w rozmowach telefonicznych. To nawet nie będzie spoiler jeśli napiszę, że nadąsana i pełna pretensji, schemat. Baba wiąże się z facetem wiedząc że praca to zarazem jego pasja i wiadomo, że on nigdy nie będzie kanapowcem. Nawet jej to imponuje - dopóki razem nie zamieszkają:-).
Poza tym i Chemia śmierci i Zapisane w kościach to warte przeczytania książki.

Brak komentarzy: